Władysław Chmielewski nowym członkiem naszego klubu

W tym sezonie przjęlismy nowego członka naszego klubu Władysława Chmielewskiego. To utytułowany, żeglarz, odnoszący sukcesy głownie w regatach samotników. Tegoroczny zdobywca Pucharu Poloneza oraz uczestnik najtrudniejszych 500 milowych regat na Bałtyku Bitwa o Gotland. Władysław startuje również w Regatach Samotnikow w Danii w artykule mozna przeczytac o jego startach. Od nowego sezonu będzie reprezentowal nasz Jacht Klub. Witamy w klubie Władku!wladek Buena

Władysław Chmielewski z załogą na jachcie Buena

Linki do artykułow o Władysławie Chmielewskim:

 

http://zeglarski.info/artykuly/puchar-poloneza-poplynal-szczecina/

http://zeglarski.info/artykuly/polski-sukces-najtrudniejszych-dunskich-regatach/

http://zeglarski.info/artykuly/polak-potrafi/

 

buena

 

 

Polak potrafi!

Władysław Chmielewski na jachcie „Buena” jako jedyny polski żeglarz brał udział w pierwszej edycji duńskich regat samotników One Star Challange. Trasa wyścigu liczyła 106 mil wokół wyspy Møn, ale ten krótki dystans okazał się naprawdę trudnym wyzwaniem.

– 26 maja na starcie w pobliżu Køge pojawiło się 28 łódek – mówi Władysław Chmielewski. – Główna zasada regat była taka, że na opłynięcie wyspy lewą burtą wszyscy mają maksymalnie 28 godzin. Byłem przekonany, że uda mi się tę trasę zrobić w 20 godzin. Podobnie pewnie myśleli inni zawodnicy i wszyscy się myliliśmy. 23 jachty wycofały się z wyścigu, a pozostałych pięć, w tym moja „Buena” dotarło do Køge już po zamknięciu mety. Mnie przepłynięcie tej trasy zajęło niemal 40 godzin.

Żeglarzy pokonały okoliczne cieśniny, wąskie przejścia, przeciwne prądy i mielizny. Na domiar złego wiatr był zmienny, a często w ogóle go nie było.

– Trasa wydaje się krótka i niezbyt skomplikowana, ale to tylko pozory – zapewnia żeglarz ze Szczecina. – Były momenty naprawdę trudne, jeden farwater pokonałem na półwietrze. Płynąłem na trzech metrach, ale tuż obok było głęboko na półtora metra. Kolejny tor przepłynąłem pod wiatr halsując. Na odcinku jednej mili zrobiłem kilkanaście zwrotów. Na całej trasie regat trzy razy rzucałem kotwicę, bo nie było wiatru. Chwile grozy przeżyłem, kiedy zupełnie przestało wiać. Siła inercji spychała mnie na mieliznę, a nie było jak rzucić kotwicy. Na szczęście w ostatniej chwili język wiatru wyciągnął mnie z feralnego miejsca i popłynąłem dalej.

Mimo trudnych warunków na trasie, uczestnicy regat chwalą ich organizację i świetną atmosferę. Pomysłodawcami One Star Challange są dwaj duńscy żeglarze, którzy często pływają na tej trasie. Chcą, by kolejne edycje wyścigu przerodziły się w tygodniowe żeglarskie święto. Jeśli się uda, przez siedem dni uczestnicy będą mogli za darmo cumować w Køge, wypoczywać, spotykać się z innymi żeglarzami, a na zakończenie zmierzyć z konkurentami w regatach.

– Zachęcam wszystkich do startu za rok – przekonuje Władysław Chmielewski. – To naprawdę świetne i dobrze przemyślane przedsięwzięcie. Do Danii z Polski jest dość blisko, więc po sąsiedzku można przypłynąć do Køge. A poza wszystkim, cieśniny duńskie są przepiękne. Jeśli ma się chwilę, by pooglądać wybrzeże, naprawdę warto to zrobić. Zatem udział w regatach ma walor nie tylko sportowy, ale i turystyczny.

Zawodnicy startowali w trzech grupach. Skipper „Bueny” wprawdzie nie dotarł na metę, ale walczył do końca, nie wycofał się i dopłynął do końca jako jeden z „pięciu wspaniałych”, drugi w swojej grupie za znacznie szybszym duńskim Seascape 27. Chmielewski chce w tym roku wystartować jeszcze w czterech kolejnych regatach samotników, które będą rozgrywane na Bałtyku. W sumie będzie miał za sobą trzy duńskie i dwa polskie wyścigi samotników oraz 1587 mil za rufą. W tym zestawie najbardziej wymagające będą regaty Quantum Denmark Rundt SINGLEHAND – najdłuższe regaty samotników na Bałtyku o trasie długości 646 Mm.

 

Puchar Poloneza popłynął do Szczecina

Władysław Chmielewski jest zwycięzcą zakończonego niedawno w Świnoujściu Baltic Polonez Cup Race 2017. Szczeciński żeglarz, na jachcie „Buena”, wywalczył mistrzostwo Polski ORC samotników i zdobył Puchar Poloneza.

To ogromny sukces skippera, znanego przede wszystkim z zamiłowania do samotnego ścigania. Jak sam mówi, zwycięstwo w Baltic Polonez Cup Race 2017 jest dziś najaśniejszym klejnotem w jego „koronie Bałtyku”, czyli projekcie polegającym na udziale w pięciu ważnych tegorocznych regatach samotników rozgrywanych na naszym morzu. Poza Polonezem ma już za sobą starty w duńskich regatach One Star Challenge i Quantum Denmark Rundt.

W relacji nadesłanej do Żeglarski.info Władysław Chmielewski, podsumowuje swój, siódmy już, udział w Polonezie:

„15 sierpnia, dokładnie w południe jachty wystartowały do dwustumilowego wyścigu. Długo krążyłem wzdłuż linii startu. Miałem bardzo dobrą drugą albo pierwszą pozycję na starcie. Wiała połówka, około 16 węzłów. Przez trzy godziny prowadziłem stawkę bezwzględnie, potem Przemek Skibiński na szybszym jachcie „Vecctor Baltica” zaczął mnie wyprzedzać. Odpocząłem chwilę, zjadłem szybki obiad. Wiatr zwiększał siłę i skręcił do pełnego bajdewindu. Musiałem zarefować grota i bardzo uważnie sterować, żeby utrzymywać prędkość. Kiedy mijałem Bornholm od wschodniej strony, wiatr wypełnił się.

„Buena” na pełnych żaglach odzyskała maksymalną prędkość. Omijając wysepki archipelagu Christiansø, ustawiłem żagle na motyla. Płynąc najkrótszą trasą znacznie zbliżyłem się do konkurenta. W drodze powrotnej zdecydowałem się ominąć Bornholm od zachodniej strony. Południowy wiatr w podmuchach przekraczał 20 węzłów. Mocno zbliżyłem się do północnego krańca wyspy. Była czarna noc, 3 nad ranem. Latarnia Hammerodde oślepiała…

Gdy wiatr na chwilę zelżał, założyłem dwa refy na grocie. Wyskoczyłem zza wyspy i silne uderzenie wiatru mocno przechyliło jacht. Wtedy zobaczyłem, że „Vector” odpłynął dalej na zachód. To była moja szansa. Wyszedłem na prowadzenie. Po godzinie rozrefowałem grota i skupiłem się na sterowaniu. Zgodnie z prognozą pogody, wiatr skręcił się, zacząłem płynąć prosto na metę. Po kilku godzinach wypełniający się wiatr pozwolił postawić spinakera. Znowu przyspieszyłem i „Vector” zniknął za rufą.

Meta ustawiona w główkach Świnoujścia jest trudna, ze względu na ruch promów i statków. Chwilę przed metą wyprzedził mnie prom „Kopernik”. Wszedłem na metę około 16.30, kończąc wyścig po 28,5 godzinie walki. Teraz nerwowe oczekiwanie na jacht z lepszym przelicznikiem. Czy wyprzedziłem wszystkich z wystarczającym zapasem czasu? Wiatr siadał, a jachty konkurentów płynęły coraz wolniej.

Tuż przed północą wszystko było wiadomo. Jestem pierwszy bezwzględnie i po przeliczeniu. Wygrałem wyśniony Puchar Poloneza, tabliczka z moim nazwiskiem będzie przykręcona do podstawy, tak jak wszystkich innych zwycięzców, kapitanów tworzących historię polskiego żeglarstwa samotniczego. Jednocześnie zostałem zwycięzcą II Morskich Mistrzostw Polski Samotników w klasie z przelicznikiem ORC”.

Skipperowi gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów w samotnych wyścigach na Bałtyku i na innych morzach.

 

Polski sukces w najtrudniejszych duńskich regatach

Dwaj Polacy stanęli na starcie regat samotników dookoła Danii – Quantum Danmark Rundt Singlehand 2017, które zakończyły się 9 lipca w Skovshoved. Piotr Parzy na jachcie „Hadron” zajął trzecią lokatę w klasyfikacji Slow, a Władysław Chmielewski na jachcie „Buena”, startujący w tej samej grupie, był czwarty.

To ogromny sukces, zważywszy że regaty uznawane są za najtrudniejsze zawody żeglarskie w Danii. Do wyścigu ruszyło 31 jachtów, ale do mety dopłynęło tylko 10 łódek. 15 żeglarzy odpadło ze stawki już na pierwszym, liczącym 138 Mm etapie, ze Skovshoved do Skagen. Powodem były bardzo trudne warunki – silny wiatr osiągający 36 węzłów, przeciwny prąd i wysokie, spiętrzone fale, awarie sprzętu, a nawet ciężkie kontuzje. Jeden ze skipperów został ewakuowany z jachtu helikopterem po tym, jak rozbił sobie głowę.

Władysław Chmielewski, który także doznał kontuzji, nie poddał się i udało mu się ukończyć wyścig. Oto jego relacja z przebiegu zawodów, nadesłana do redakcji Żeglarski.info.

„Po silnym uderzeniu, fali większej niż inne, upadam na stalową podporę nóg i doznaję poważnej kontuzji pęknięcia żebra. Do Skagen pozostaje jeszcze 40 nm, ale decyduję się na dalszą walkę. Wiatr wzmaga się, wcześniej już zmieniłem genuę na foka. Teraz zakładam 1 i później 2 ref na grocie. Najbardziej bolesne jest zrzucenie grota, muszę położyć się na bomie, żeby porządnie związać szarpiący się żagiel. Żebro boli strasznie, a ryk wiatru zagłusza mój krzyk spowodowany bólem. Na 5 mil przed metą wiatr wzmaga się jeszcze bardziej i mały fok przykleja mnie do wody. Po zrolowaniu go do połowy, żegluga staje się znośna. Przekraczam linię mety i nie mogę wpłynąć do portu. Silnik jest za słaby, aby przezwyciężyć wiatr. Rozwijam fok. Na pełnych obrotach silnika i kawałku foka wpływam do portu. Wcześniej poinformowany zespół brzegowy Grzegorz Dudek i obsługa regat, łapie mój jacht w silne ręce i pomaga zacumować. Jestem wykończony i szczęśliwy, że nie zostałem na morzu.

http://zeglarski.info/wp-content/uploads/2017/07/Quantum_Danmark_2017-768x536.jpg 768w, http://zeglarski.info/wp-content/uploads/2017/07/Quantum_Danmark_2017.jpg 850w" sizes="(max-width: 367px) 100vw, 367px" style="box-sizing: border-box; vertical-align: baseline; margin: 0px 20px 10px 0px; padding: 0px; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; font-stretch: inherit; line-height: inherit; font-family: inherit; max-width: 100%; float: left;">

(…) Kolejny wyścig do Gedser – wycofują się kolejni zawodnicy. Tym razem zwycięża bezwietrzna pogoda. „Buena” stoi ponad 15 godzin we flaucie w okolicy ogromnej farmy wiatrowej. Wreszcie po północy, powolutku rusza wiatr. Do mety mam jeszcze 5 mil, prędkość jachtu nie przekracza 1,5 węzła. Po czwartej rano docieram na metę. Dopłynięcie do portu, szybki prysznic, kolacjo-śniadanie, 5 godzin snu i kolejny start. Tym razem tryumfuję. Wiatr wieje z baksztagu. „Buena” na spinakerze wykręca 8-10 węzłów. Na ostatnią metę w Skovshoved, zamykającą pętlę wokół Danii, przypływam po przeliczeniu na drugim miejscu.

Całe regaty ukończyło tylko 10 jachtów. W grupie Slow zaczynało 10 jachtów, ale 5 wycofało się. Drugim uczestnikiem z Polski był Piotr Parzy na jachcie „Hadron”, który ukończył regaty na 3 miejscu.

Mimo że wszyscy walczą o złoto, na zakończeniu regat podkreślono, że każdy kto dopłynął – wygrał. Wygrał z wodą i wiatrem, z trudami i z sobą samym. Wszyscy, którzy stanęli na starcie regat Quantum Denmark Rundt Singlegand zostali wpisani do elitarnego klubu samotników 5 Kroner Club”.