LOGO male

Cel – Bornholm, czyli… wspomnienia z rejsu

Od początku stworzenia świata do historii upłynęło już wiele dni. W podręcznikach ważne daty zaznaczone są wytłuszczoną czcionką, jednak nie należy się tym przejmować. Przecież o wiele ważniejsza jest historia, którą piszemy my. W życiu każdego z nas zdarzają się dni, o których nikt nie napisze w podręczniku, ani w książkach i gazetach. Jednak w naszej pamięci pozostaną one na zawsze. Dla nas żeglarzy z Jacht Klubu Cztery Wiatry takim dniem był 6 czerwca 2015 roku

 W Rejsie Jubileuszowym na Bornholm uczestniczyły jachty: s/y BUDDY, s/y BELCANTO, s/y ANTIOPA, s/y ENOLA, s/y DROM, s/y EASY, s/y PAT END MAT, s/y ZEEBER, s/y LIDAFIN, s/y NEFERTITI, s/y MIZAR-A, s/y SCOOBY DOO, s/y DEY DRIM, s/y SEGULL, s/y BELLATRIX, s/y POPEYE, s/y ARTEMIDA, s/y HORYZONT 1, s/y BOSMAT. Dla niektórych jachtów z naszego klubu była  to pierwsza tak poważna morska wyprawa. Przez pierwsze kilka godzin morze było dla nas naprawdę łaskawe niewielki wiatr pozwalał nam powoli posuwać się naprzód. W godzinach wieczornych wiatr zdechł na 2 godziny i jachty odpaliły silniki. Po zachodzie słońca wiatr się rozbudził i zaczął tężeć do 5B i wiał tak już do Bornholmu. Noc była bardzo zimna. Nad ranem 7 czerwca dopłynęliśmy do zachodniego wybrzeża wyspy. Pierwsze jachty w porcie Hasle pojawiły się o godzinie 05.00 wczesnym rankiem, do godziny 12.00 wszystkie jachty stały już na cumach w porcie.

Hasle to urokliwy niewielki port rybacki, w oczy rzuca się piękna wędzarnia, której białe kominy stanowią znak rozpoznawczy wyspy. Wieczorem wszyscy żeglarze spotkali się na wspólnej biesiadzie by powspominać nocne żeglowanie.

Kolejne dni to kolejne porty. Najmilej wspominamy Hammer Havn w którym staliśmy 2 dni. Zapewnia on z pewnością jedne z najpiękniejszych widoków na całej wyspie. Dawny port przeładunkowy granitu spełnił nasze oczekiwania w pełni. Zakochaliśmy się zarówno w jego przyrodzie, jak i historii. Zobaczyliśmy ruiny zamku dumnie stojące na wzgórzu, targane wiatrami i morską bryzą. Hammersuss-największy tego typu obiekt w Europie Północnej-był pierwszą atrakcją tego dnia. Czekał na nas jeszcze przepiękny kamieniołom oraz latarnia. Wieczorem bolały nas stopy, ale nikt głośno nie narzekał, bo dla takich widoków było warto! dla wytrwałych było też ognisko i pieczone kiełbaski.

Kolejnym naszym portem był Tejn, to niewielkie miasteczko rybaków. Niektóre załogi przed wpłynięciem do portu podjęły próby złowienia sobie kolacji. Niestety… Bezskutecznie, w tym roku wędkarzom nie dopisywało szczęście i mało komu udawało się złapać dorsza.

Ostatni port-Nexo. Bardzo trudno było nam pożegnać się z Bornholmem, tym bardziej, że atrakcja zorganizowana tego dnia, była naprawdę niesamowita. Z resztą jak cała wyspa. NaturBornholm to multimedialne centrum przyrodnicze i edukacyjne, gdzie przeżyliśmy trzęsienie ziemi, podróż w czasie, stanęliśmy oko w oko z dinozaurem, a nawet wytworzyliśmy prąd. Dzięki Pani Hani-polskiej przewodniczki-mieliśmy okazję zobaczyć słynną granicę geologiczną. Jedną nogą stanąć na prekambryjskim gnejsie, a drugą na kambryjskim piaskowcu! Cóż za zderzenie dwóch geologicznych światów.


Wszystko się kiedyś kończy. Nasza przygoda z wyspą Bornholm musiała zakończyć się 12 czerwca 2015 roku. Po grillu zorganizowanym dla wszystkich uczestników rejsu, przygotowani na chłodną noc, wyruszyliśmy do domu. Tej nocy morze było piękniejsze niż zwykle. Do Świnoujścia zawitaliśmy następnego dnia w godzinach popołudniowych.
W sumie przepłynęliśmy 232 Mm. będziemy miło wspominać ten jubileuszowy rejs. Wyspę Bornholm polecamy każdemu, kto szuka spokoju, prostoty i kocha przyrodę. Magiczne miejsce…